Ta strona została skorygowana.
go pokoju i zamknął. A ktoby go był tam widział z załamanemi rękami chodzącego po pokoju, i wywracającego sprzęty i bijącego się o ściany i jakby nieprzytomnego, z załzawionemi oczyma, przeląkłby się boleści, jaką twarz jego wyrażała.
Po pierwszej chwili przestrachu, przyszedł wszakże rozmysł, co począć? Jedno zdawało mu się najskuteczniejszem, to wydanie Ewuni za mąż jaknajprędzej. Za kogo?
Troskliwe serce ojcowskie przebiegało cały szereg domyślnych pretendentów córki, gdy kozaczek zapukał do drzwi.
Lekkie to uderzenie jak grom raziło podczaszego, choć wcale na nerwy nie chorował. Zerwał się z krzesła, i pobiegł ku drzwiom.
— Proszę pana, gość przyjechał.
— Kto? kto?
— Pan chorąży.
Przypominają sobie zapewne czy-