Strona:PL JI Kraszewski Ewunia.djvu/18

Ta strona została skorygowana.

a ja wam zaczepne i odporne przymierze proponuję — ot jakie: — Starajmy się poodpędzać współzawodników, abyśmy sami zostali — kogo z nas wybierze... w woli Bożej!!
— No! dobrze — rozśmiał się Szczepek siadając do sani — będziemyż figle płatali antagonistom co wlezie, a potem.
Konie ruszyły z miejsca, bo woźnica na nie świsnął, sanki Szczepka szły próżne za niemi. Jechali milczący. Dwór jak zdala, tak też zbliżając się doń wyglądał pięknie, a była to stara siedziba szlachecka, nienowomodnym smakiem, a wygodna i poważna. Ogromne olchy, lipy i klony, które w lecie cień miły dawać musiały, okalały je zewsząd, stała, jak nazwisko wsi i folwarku zwiastowało, na podniosłym pagórku.
Dwór bez piętra na podmurowaniu z ogromnym gankiem, z wysokim dachem, z herbowym wietrznikiem