Strona:PL JI Kraszewski Ewunia.djvu/182

Ta strona została skorygowana.

Zbliżyć się chciał do ręki starego, który żywo się cofnął.
— Ale asindziej kryjesz przedemną, opiekunem swoim — rzekł — jakąś okoliczność, która go do tej głupiej rezolucji skłania. Waćpan nie masz wiary we mnie. Toć rzecz nienaturalna, aby kto odrzucał taką pomoc i drogę do krescytywy, nie mając słusznych, jakichś przyczyn. Cóż to? przesadzona delikatność? jaż ci to pożyczam.
Sykstus milczał pomieszany.
— Zatem róbże sobie co chcesz, dysponuj sobą, niech Bóg szczęści, ja czasu nie mam.
I szybko odszedł do sypialni, Sykstus cofnął się zwolna i powlókł na górkę. W chwilkę potem Wawrowa przyszła i zawołała:
— Garbus, do jegomości, a żywo!
Sieboń poszedł i wrócił w kwadrans zmieszany do Sykstusa.
— Co to się stało? Żółtkiewicz zwa-