Strona:PL JI Kraszewski Ewunia.djvu/183

Ta strona została skorygowana.

rzony jak śmietanka, zły, listy jakieś pisze. Kazał mi posłańca szukać do Góry.
— Do Góry! — powtórzył Warka.
— A w dodatku, powiedział mi, żebym dopilnował aby tu was nie było jutro rano. Na miłość Boga, co się stało?
— Nic się nie stało — uspokojony odparł Sykstus — odprawiono mnie i po wszystkiem.
— Ale cóżeś zbroił? co? mów! — zawołał Sieboń.
— Nie wiem — markotno bąknął Warka — panu Żółtkiewiczowi coś do głowy przyszło, kazał mi się wynosić.
Sieboń popatrzał i zamilkł.
W tejże chwili z wielkim trzaskiem wpadła Wawrowa i stanęła we drzwiach ze skrzyżowanemi na piersiach rękami, patrząc na Sykstusa.
— Aha! już coś delikacik zbroił! — zawołała — aha! Jegomość mi