Strona:PL JI Kraszewski Ewunia.djvu/199

Ta strona została skorygowana.

Bołtuszewski chodził, namyślając się.
— Jak tam sobie chce — odezwał się na znak przez żonę dany — mniejsza o to, co masz w sercu, jeśli Żółtkiewicz potwierdzi coś zeznał, o czem nie wątpię — dodał — przenoś się asindziej do nas. Na tyle jest stancyjka naprzeciw stajni na dole, no, nie paradna, ale dla młodego dobra, proszę ją zająć i pracować. Do stołu będziesz asindziej do nas przychodził.
Mecenasowa popatrzała, zmierzyła chłopca oczyma, oczki jej zapałały i dodała.
— Już ja waćpanu ręczę, że tu mu będzie lepiej, niż u Żółtkiewicza, już ręczę.
Na tem się skończyły formalności przyjęcia. Sykstus natychmiast zabrał rzeczy, wniósł się do izdebki naprzeciwko stajni i do kancelarji poszedł po robotę. Bołtuszewski go sam