Strona:PL JI Kraszewski Ewunia.djvu/206

Ta strona została skorygowana.

chorążemu zaswatać. Tylko, mówię wam, ojcze, taki mi z niej koziołek się zrobił, że go za różki pochwycić ani sposób.
Gula się rozśmiał.
— Mój jegomość, władza ojcowska, jakoś to będzie!
— Ale bo to serce ojcowskie z władzą w konflikcie ciągłym — westchnął stary — co jedno radzi, drugie by odradziło i człek sam nie wie, co robić.
— Westchnąć do patronki dobrej rady, panie podczaszy — rzekł ksiądz.
— Nam bo się może i uroiło, że ten bałamut w liście prawdę napisał. Mogła być kalumnia.
— Nie przeczę — rzekł Gula, ciągnąc tabakę powoli — lecz strzeżonego Pan Bóg strzeże.
Po tej naradzie we dwa dni jakoś złożyło się, iż podczaszy doprawdy do miasteczka pojechał, po mecenasa nie posłał, ale sam do niego po-