szedł, co ogromną rewolucję wywołało we dworku, bo stara Wawrowa, biegnąc po kawę i wino, o mało ze schodów nie zleciała i złocistą filiżankę saską stłukła, która ją wiele łez kosztowała. Stała ona potem drutem obwiedziona na półce u niej i ile razy na nią spojrzała, na płacz się jej zbierało.
W godzinę po przybyciu podczaszego, posłano po Sykstusa. Sykstus był przy robocie, wymknął się niewiedząc po co, gdyż go tylko do Żółtkiewicza proszono, nie mówiąc kto tam był. Stanąwszy w progu i zobaczywszy podczaszego, zmieszał się mocno. Żółtkiewicz był kuty dziad, a podczaszy też chciał Machiavella udawać.
— Jak się asindziej masz! jak się masz, kochany panie Sykstusie — zawołał podczaszy, jakby o niczem w świecie nie wiedząc — com to ja asindzieja nie widział tak dawno.
Strona:PL JI Kraszewski Ewunia.djvu/207
Ta strona została skorygowana.