Strona:PL JI Kraszewski Ewunia.djvu/212

Ta strona została skorygowana.

latania za szczęściem po świecie, ja w sobie sił nie czuję, ja jechać nie mogę, nie, nie mogę.
— Czy oszalał! — krzyknął — co ci jest? co za muchy w nosie? Co to takiego? Swoją wolą a głową chcesz się rządzić, a nie słuchać życzliwych serc? ale to, mości dobrodzieju, nie dziw, że mecenas się pogniewał, bo i we mnie wątroba rośnie. Co asanu jest! co asanu jest!
Napadnięty tak gwałtownie Warka stał jak winowajca, oczy miał łez pełne, a usta zacięte, słów mu brakło. Czuł, że dalsze rozprawy byłyby przykre, a do niczego już nie wiodące oprócz większego rozdrażnienia, podszedł do podczaszego ściskając go za kolana, nizko się skłonił mecenasowi, i, gdy ci sądzili, że deprekować będzie i nareszcie ulegnie, wyniósł się z pokoju.
Obaj starzy pozostali jak wryci, popatrzyli na się, zmilczeli, a na