Szczepek Janosza pisarzowicz, nie byli zepsutymi, ani złymi ludźmi, przecież że tu szło o posażną pannę, a współzawodnik był sobie ubożuchnym gryzipiórkiem, jak oni go nazywali, gniew doń w sercu mieli wielki. Wiedzieli, że Sykstus Warka co do rodu i pochodu był im równym, lecz że już nie possesionatus, bez ziemi sierota i aplikant sądowy, śmiał tak wysoko oczy podnosić, i na równi z nimi stawać, dolegało im to mocno. Bądź co bądź trzebaż się go było pozbyć, aby w drogę nie właził.
Nie udało się jedno, czego innego trzeba było próbować. Walek szczególniej, zacięcie chodził koło tego, a Szczepek mu też pomagać obiecywał. Potem, choćby na węzełki ciągnąć między sobą, ale dać się takiemu biedocie wysadzić i najpiękniejszą pannę wziąć sobie z przed nosa! Niedoczekanie jego.
Strona:PL JI Kraszewski Ewunia.djvu/216
Ta strona została skorygowana.