Strona:PL JI Kraszewski Ewunia.djvu/22

Ta strona została skorygowana.

już do przyszłych tańców oczyszczonej z zawadnego sprzętu, cała gromadka kobiet się tuliła, a postrojone były ślicznie i jedna w drugą jak malowane. Choć która może mniej była piękną, każda hoża, świeża i zdrowie a młodość śmiały się im w oczach figlarnych. Trochę na przodzie stała młoda gosposia (bo matki oddawna domowi brakło) istny pączek różany, na który żaden ostry wiaterek w życiu nie powiał. Słuszna, smukła, biała, różowa, kibić giętka i zręczna, rączka i nóżka maluśkie, a na białej szyjce twarzyczka kwiatek...
Spojrzysz raz, zdaje się, to dziecię, spojrzysz drugi, w oczach bardzo rozumna, patrzysz trzeci, koło serca mrówki chodzą i głowa się zawraca. Czarownica! A takie to niewinniutkie, wesołe, śmiejące się, dobre, jakby w życiu nie gniewało się ani razu, nie umiało płakać i nie rozumia-