Ta strona została skorygowana.
odjazdem podczaszy, jakoż zastało go pismo w domu i pan chorąży pośpieszył.
Proszony był na obiad, znać aby dłużej przy pannie mógł atentować. Gospodarz przyjął go w ganku, uściskał, poprowadził do swego pokoju, i kazawszy tu podać wódkę i przekąski, nim nadszedł ksiądz Gula, ucałowawszy go, rzekł mu na ucho.
— Wiesz asindziej co, Bóg raczy wiedzieć, jak tam długo przyjdzie między tymi Holendrami zabawić, tymczasem, sądzę, że nie zawadzi, przyszłej przyjaźni dozgonnej założyć fundamenta i bliżej się starać poznać z Ewunią. Dobre to jest dziecko. Zbliż się asindziej, parę razy przyjedź, kobiety to lubią, żeby koło nich tańcowano.
Chorąży, jak zawsze milcząco, ale zawsze z wielką wdzięcznością zdawał się tę radę przyjmować, w ra-