Ta strona została skorygowana.
— Kiedy pan chorąży do Holandji jedzie? — spytała Ewunia.
— Miałem już w tych dniach.
— Cóż pana wstrzymało?
— Przyznam się pani, iż mnie wiele rzeczy powstrzymuje, a nie najmniejszym powodem ociągania się mojego jest i to, że dom tak łaskawy podczaszego na długo opuścić będę musiał.
Ewunia się uśmiechnęła.
— Pan podczaszy, chciał pan powiedzieć, tatko, pewno też za panem tęsknić będzie.
— I, nikt więcej! — westchnął chorąży.
— A no! nie wiem — odpowiedziała Ewunia śmiejąc się — ksiądz kapelan może.
— Pani, nie?
— Ja? — rozśmiała się Ewa — ja po nikim nie tęsknię, bo wiem, że po mnie też nikt nie zatęskni.
— O! panno podczaszanko dobro-