w nieboszczce pani Adamowej nie kochał, co w figowym fartuszku chodziła, a tu na całą okolicę nie ma Ewy, tylko jedna stara szynkarka w Zabłociu, a druga ta.
Wypaliwszy to żywo, podała mu jeszcze raz rękę mecenasowa.
— Idź idź! żeby jegomość nie zaszedł, gotów myśleć nie wiedzieć co, a już bądź spokojny, ja cię nie wydam, i pomogę.
Powróciwszy do kancelarji, Sykstus więcej był zmartwiony tem, niż uradowany, siadł do roboty, przeklinając pióro, co go zdradziło, a postanowił wcale się do niczego nie przyznawać. Kobiecina teraz chodziła już głowę łamiąc, jakby tu prawdziwej miłości dopomódz? jakby się do dworu wślizgnąć, wmieszać w intryżkę, dołki misterne pod nogami współzawodników kopać, i pięknego Sykstusa ożenić ze śliczną Ewunią, a potem mówić sobie zawsze z dumą jak
Strona:PL JI Kraszewski Ewunia.djvu/261
Ta strona została skorygowana.