iść wozu szukać. Klął też co wlazło.
Że mu się tak nie powiodło, nikt nie był winien oprócz losu, który chciał, by właśnie przed paru godzinami przestroga z innego źródła przyszła, i w gniew wprawiła podczaszego.
Bołtuszewski nie wiedząc o tem na pierwszy ogień trafił. Od dworu puścił się po konie ku stajniom pod płotem ogrodowym. Jakoś właśnie po deszczu słońce wyjrzało i pogoda wiosenna rozweseliła niebo, przez płot widać było szpaler wzdłuż niego się ciągnący, a w szpalerze Bołtuszewski zobaczył piękną pannę, która biegnąc z drugiej strony, ciekawie mu się przyglądała.
Choć zły, mecenas obejrzał się też i poznał pannę Julję Rębaczyńską z fraucymeru Ewuni, dobrze sobie i żonie swej znajomą. Była to taż sama, która Sieboniowi wyniosła he-
Strona:PL JI Kraszewski Ewunia.djvu/271
Ta strona została skorygowana.