Strona:PL JI Kraszewski Ewunia.djvu/282

Ta strona została skorygowana.

rzekł zcicha — trafiłeś bo na rumianek, a to wszyscy wiedzą, że gdy go piję, burczę. — Po chwilce dodał: — asindziej byś mi powinien dopomódz Sykstusa ztąd wyprawić, taki czy do Lublina, czy do Piotrkowa, czy do Warszawy.
— A koniecznie wyprawić? — spytał zdziwiony nieco mecenas.
— Chłopcu świat potrzebny — dodał podczaszy, miarkując się aby nie wydać — i co prędzej to lepiej, później powrócić może w te strony, osiąść, a no, młodym grzybem zostać zawczasu nic potem.
Na tem się skończyło. Wszedł ksiądz Gula, podano obiad, Bołtuszewski przy stole po raz pierwszy zobaczył podczaszankę w całej krasie i majestacie. Smutną tylko była czegoś tego dnia i zamyśloną. U stołu mówiono o Szumlańszczyźnie, o sąsiedztwie, o urodzajach, o wiośnie, a po stole wkrótce mecenas poże-