był za wszelkie ofiary, tylko nie na Sykstusa.
Z tą myślą ubożuchnego chłopca, pogodzić się nie mógł. Jako stary, miał swe prozaiczne pojęcia, wręcz przeciwne wyobrażeniom córki, zdawało mu się, że chłopak młody, przystojny, rozsądny, uczciwy, brunet czy jasnowłosy, z garbatym czy zadartym nosem, jeden drugiemu był równy.
Brał więc ową tęsknotę za ochotę wyjścia za mąż, za rodzaj młodzieńczej słabości, którą musiało wyleczyć małżeństwo.
Był nawet pewien, iż Ewunia zapomni, jeśliby co w sercu miała, gdy się jej przyzwoity chłopak trafi. O chorążym już przestał myśleć, oburzyło go to, że nań złote sieci zastawiał, dumał teraz kogo wziąć na jego miejsce. Jak na złość, młodzież która dawniej najeżdżała Górę, tak że się drzwi nie zamykały, teraz ja-
Strona:PL JI Kraszewski Ewunia.djvu/284
Ta strona została skorygowana.