Strona:PL JI Kraszewski Ewunia.djvu/295

Ta strona została skorygowana.

— o! są, są! Chłopcu się snąć w głowie przewraca.
— Uważajże asindźka wszystko, pilnem okiem, wypytaj po macierzyńsku i powiedz mi.
— A jeśli w istocie coś jest, choćby dziecinne przywiązanie?
Podczaszy zaczerwieniony cały, uderzył laską w ziemię.
— Nie powinno być! nie może być! Ja na to nie pozwolę nigdy a nigdy. Gołysz, palestrancik.
Umilkła pani Kropiwnicka, podczaszy się skłonił, odeszła.
Nazajutrz po namyśle wieczornym, podczaszy córki kazał prosić do siebie do kancelarji.
Ewunia nie jak zwykle biegiem i podskokiem, weszła zwolna i pokaszlując.
— Co ojciec każe?
— E! coś mi asanna zbladłaś i kaszelek! co? czy się nudzisz? czyś chora?