Strona:PL JI Kraszewski Ewunia.djvu/298

Ta strona została skorygowana.

ło, że z nią nie łatwa ojcu będzie sprawa.
— A gdyby, biedne, stare ojczysko, dla spokoju, dla miłości swej kazał.
— Ojciec nie każe! bo by mnie nie kochał, a ojciec mnie kocha.
— Ależ, ty, trzpiocie jakiś — począł podczaszy — czy ty możesz znać i wiedzieć co dla twej przyszłości dobre? Jak ci się podoba wiercipięta, gołowąs, ni z pierza, ni z mięsa, a serduszko zajmie, czy myślisz, że ja, widząc lepiej od ciebie przyszłość, pozwolę ci za niego iść?
Ewunia uśmiechnęła się smutno.
— Czyż tatko masz takie o mojem sercu wyobrażenie, że doń, jak do gospody lada pierwszy lepszy zajedzie? Serce kobiece ma też swój rozum, ma swój instynkt, i...
Stary załamał ręce.
— Dziewczyno! kto ci to takich rzeczy w głowę nabił. Skaranie Boże! przegada mnie starego sto razy.