Strona:PL JI Kraszewski Ewunia.djvu/300

Ta strona została skorygowana.

Wielkanoc w tym roku była wcześna, tak, że zapowiedziana zabawa wiejska, w pierwsze piękne dni wiosenne, przypadła już po przewodach. Liście się dopiero na drzewach rozwijały, lecz przy pięknej pogodzie rosło wszystko, zieleniało, kwitło, jakby śpiesząc się i wyprzedzając. Podczaszy myślał dla rozmaitości, dla ubawienia córki coś urządzić w nowym guście.
Właśnie naówczas słynęły warszawskie w teatrze i pałacu Radziwiłłowskim maskarady, mówiono o nich wiele. Staremu przyszło na myśl w tajemnie rozesłanych listach prosić sąsiadów, aby kto łaskaw stawił się przebrany i jeśli można, to w masce. A ponieważ w domu byłoby może i ciasno i duszno, stary wybrał za ogrodem szopę wielką, w której zwykle siano składano, drogę do niej kazał wysadzić pościnanemi brzozami i jodełkami, wysypać pias-