Strona:PL JI Kraszewski Ewunia.djvu/302

Ta strona została skorygowana.

wyborna. Wiecie co, namówimy go, żeby przebrany jechał z nami, przynajmniej niech ją zobaczy i z nią pogada.
— A no, dobrze! dobrze! — zawołali Walek i Szczepek. — Staremu podczaszemu figla skrojemy dobrego. Ale któż Sykstusa na to namówi.
Uderzył się w piersi Machcewicz?
— Kto? ja!
Pogadali, pośmieli się, Litwinowi było pilno, siadł na bryczkę i do miasteczka popędził.
W kancelarji u Bołtuszewskiego naradzać się z Warką nie było sposobu. Poszedł tylko i zamówił go sobie do przewertowania dokumentów na wieczór. Sykstus się stawił na godzinę naznaczoną. Zaczęto od przekąski, bo bez traktamentu u nas nic się nigdy nie działo, i na sucho źle szły sprawy. Popili zieleniaczkiem.
— Słyszałeś pan, panie Warka —