Strona:PL JI Kraszewski Ewunia.djvu/304

Ta strona została skorygowana.

ka smutno — pierwsza przyczyna żem nieproszony, druga, że żadnego stroju nie mam, trzecia, że, że, nawet być tam nie chciałbym. — Spuścił oczy.
— Serce, kochanie, panie Sykstusie, nie bałamuć! żeby młody człowiek tam nie chciał być, gdzie może rajską Ewę zobaczyć, temu nikt nie uwierzy.
Warka winem popił, był czerwony jak wiśnia, ale wnet zbladł na wosk.
— Co się tyczy stroju, mój drogi — dodał Machcewicz — trafia ci się taka gratka, że ci wszyscy zazdrościć będą. Nawet gospodarz, czy cię będzie znał, czy mu się poznać nie dasz, będzie ci wdzięcznym, bo mu ozdobisz maskaradę.
— A to jakim sposobem?
— Oto słuchaj. Mam po pradziaduniu, który był takiego jak ty wzrostu, (no! i proszę cię, mnie po nim takim znoskiem uczyniła natura ma-