cocha!), po dziadusiu całą zbroję szmelcowaną, cacko! Mówię, ci... choć zapiekło, że to u mnie klejnot wielki, utrzymana tak, choć dziś się w nią ustrój, tylko nie mnie, bo ja w niej byłbym jak żaba w żółwiej skorupie, ale ty! Jest to zbroja od parady, cała czarna, po niej złoty rysunek przedziwny. Wszystko do niej, począwszy od ostróg do hełmu... Hełm zamknięty kratką, na nim dwa skrzydła sokole. Do zbroi miecz takiż, toporek, pas, kaftan, słowem, ani ćwieczka, ani guziczka nie brak. Jak ty się w to ustroisz a wnijdziesz, tylko na ciebie patrzeć będą. Już zrób mi tę łaskę, niech ja się przez cię moją zbroją pochwalę.
— Wszak ci ją pan Walenty, albo Szczepan włożyć może — westchnął widocznie spokuszony Sykstus — czy to dla mnie?
— Jak ulał! — zawołał Machcewicz. — Walek przebiera się za krakowia-
Strona:PL JI Kraszewski Ewunia.djvu/305
Ta strona została skorygowana.