Strona:PL JI Kraszewski Ewunia.djvu/307

Ta strona została skorygowana.

lową czarną maskę, zresztą, licz tylko na mnie. Biorę wszystko na siebie. Idzie mi o to — dodał poczciwy Machcewicz — żeby moją zbroją się pochwalić.
Pokusa była za silna. Sykstus uległ. Zaklął tylko po sto razy, ażeby nikt w świecie się nie dowiedział, nikt w świecie! Machcewicz poprzysiągł tajemnicę najgłębszą.

∗             ∗

Nadszedł tedy dzień owej zabawy wiejskiej w Górze, na którą pan podczaszy liczył wielce, że mu Ewunię rozbawi, a może którego z młodzieży do niej zbliży, i wspomnienia Sykstusa zatrze. Ewa jednak z obojętnością na przygotowania patrzała, i gdy cały dom był w ruchu, ona prawie do ostatniej chwili nie pomyślała prawie o stroju. Ojciec sądząc, że żywość i wesołość,