tał, ale o mało się nie rozpłakał zobaczywszy tego pięknego rycerza. Giermek żwawy, mniej może zręcznie i trochę przesadzisto wyglądał, ale też niczego był ubrany; kto tylko stał jeszcze w ganku, arlekin, turcy, żydki, krakowiacy, zobaczywszy rycerza idącego z podczaszym ku szopie, pobiegli wszyscy za nim. Szedł okryty żelazem jakby mu ono nic nie ciężyło, lekko i swobodnie.
— Kto to taki?
— Kto to może być?
— Nie wiesz. Nie wiem. Ale cóż za prześliczna zbroja! — dawało się słyszeć dokoła. Wszyscy wogóle byli zainteresowani, nikt wszakże tego tajemniczego zjawiska domyśleć się nie mógł. W szopie Meluzyna w całym blasku piękności, królowała ze swym strojem, obok Kleopaty dosyć nieszczęśliwie udrapowanej, w najpiękniejsze jakie mogła znaleźć materje.
Strona:PL JI Kraszewski Ewunia.djvu/312
Ta strona została skorygowana.