słał furkę sam, bo mu był do pomocy potrzebny. Gości się zjechało dosyć, miał się kim wyręczyć, bo jemu i klucze i dozór i oko nad ludźmi, i od ognia bezpieczeństwo powierzyć było można śmiało. Do tego też tylko i służył tu, że go wszyscy posyłali i miotali nim jak chcieli.
Ani się skrzywił na to, leciał wesół na wysługę, wracał prędko do swojego kąta i skromniuchno ubrany stał sobie w cieniu, nie zawadzając nikomu.
Długa była sprzeczka o to, czy przed wieczerzą zacząć tańce, bo się młodzież dowiedziała, że skrzypki nadjechały, ale żydów trzeba było odegrzać, bo to naród na zimno bardzo czuły, i tak się ciągnęło że i wieczerza była gotowa. Wszystkim się to podobało, bo już po niej nieprzerwanie można było do białego dnia hasać, podkurek mając zawsze pod ręką w drugiej izbie gotowy.
Strona:PL JI Kraszewski Ewunia.djvu/32
Ta strona została skorygowana.