Strona:PL JI Kraszewski Ewunia.djvu/332

Ta strona została skorygowana.

— Oto rzecz w krótkich słowach.
Podczaszy drgnął z niecierpliwości, usłyszał bowiem nagle szelest sukni kobiecej, poznał chód Ewuni, oczy zwrócił na drzwi zasępiony, a też otwierały się właśnie i bursztynowe włoski, wejrzały do pokoju.
— Po co? po co? — krzyknął ojciec — po co asindźka.
Wyrazy te żywo wyrzeczone, nie powstrzymały dziewczęcia, które wesoło wbiegło wołając:
— A! pan Sykstus.
Warka ukłonił się jej nizko.
— A! jakże pan dawno u nas nie był? — poczęła Ewunia nie zważając na zmarszczoną twarz ojcowską — o! to nie ładnie tak zapominać.
— Idź no, idź, bo my tu mamy interes — rzekł chmurno podczaszy.
— Dobrze, pójdę — całując w rękę ojca, mimo jego oporu i fukania z dziecinną natrętnością poczęła Ewa — pójdę, ale oto już do stołu dają,