Strona:PL JI Kraszewski Ewunia.djvu/335

Ta strona została skorygowana.

— Bardzo ślicznie — z przekąsem dorzucił podczaszy. — Dołhowola wieś nie zła, ale ciocia Żylińska baba, sekutnica, zła, i do dwóch tygodni cię przepędzi, bo jej i djabeł sam nie dogodzi. Co ty sam myślisz począć? co za nadzieje? co za nadzieje? Śni ci się, że dzieci nie ma, że zapisze! Ale ją tam osiedli pobożni braciszkowie tak, że ona rozpisze do ostatniego grosza na nabożeństwa, bo jak jest zła, tak pobożna duszyczka. Ciocia Żylińska! Toć ja ją znam tę babę i wszyscy ją znają, a dała waćpanu lat dwadzieścia kilka się tułać, dopiero gdyś u cudzej pomocy i własnej pracy wyrósł i pokierował się, ciocia dobrodziejka do gotowego siostrzeńca... Wygodna rzecz mości dobrodzieju, ale dla Waszeci niespokojna. W Rozdołkach trzydzieści korcy żyta wysiewu i po wszystkiem, nowin wydzierać nie będziesz, bo nie masz za co. Owsa trochę, pod jęcz-