Ludzie byli nowi, przybyli z Rusi ode Lwowa, objęli wioskę w spadku, a była i niewielka i zrujnowana, i licha z natury, ani ziemi, ani boru, ani żadnej rzeczy, z którejby można grosz wyciągnąć. Ostatni dziedzic, stary Przyrowa, biadał, stękał, długi robił, i zamęczył się na tej Kurzej Piętce. Włościan się dużo rozeszło po świecie, grunta leżały odłogiem, że na nich tylko aptekarze dziewannę zbierali, w lesie kradł kto chciał, i z sąsiedztwa żydek nikogo nie pytając pnie kopał, a smołę pędził. Pustka to była aż się serce ściskało, gdy pan Herman Przyrowa z żoną swą Heleną z Purstlów i synem Dydakiem przybyli na objęcie spadku. Głos powszechny był, iż Przyrowa, synowiec, niepomny swojego szlacheckiego herbu, gdzieś się tam kupiectwem trudnił, drudzy przeczyli. To pewna, że przybywszy tu a zobaczywszy, co się im za szmat ziemi dar-
Strona:PL JI Kraszewski Ewunia.djvu/34
Ta strona została skorygowana.