Strona:PL JI Kraszewski Ewunia.djvu/341

Ta strona została skorygowana.

się śmiać, aż się trząsł cały, podobał się koncert i chmura pękła w tym śmiechu.
— Ja się z asindźką ożenić? ja? a! przedziwnie! to przedziwnie.
— Nie dałabym, poszedłszy za mąż podczaszemu, tak gderać, byłbyś bardzo szczęśliwy i humor by ci się odmienił.
— Tylko nie wiem, czybym się nie popsuł — rozśmiał się stary — bo taką żonkę wziąwszy...
Ewa z Syksusem tymczasem wiodła cichą rozmowę i usty i oczyma, wcale nie zważając na to, że ojciec oglądał się niespokojny, chwilami mówić przestawał i ucho pilnie zwracał ku nim.
Ewa śmiała była, a tego dnia tak znowu po dawnemu wesoła, jak ją oddawna nie widziano.
Nie uszło to oczów podczaszego, który mimo starań panny Marty powoli chmurniał, zamyślał się, wra-