Strona:PL JI Kraszewski Ewunia.djvu/344

Ta strona została skorygowana.

Gdy się podczaszy potem zdrzemnął swoim zwyczajem po obiedzie. Ewunia schwyciła Martę pod rękę i wyszła z nią do ogrodu. Mówiły o różnych rzeczach, nareszcie Ewunia pocałowała przyjaciółkę i śmiejąc się szepnęła jej do ucha.
— Prawda, Marteczko, że chciałabyś raz przecie pójść za mąż?
— Zmiarkujesz to dopiero, gdy jak ja, będziesz miała trzydzieści i trzy (cicho!) trzydzieści i trzy lata.
— No, wiesz, gdybyś nie była bardzo wymagająca — uśmiechnęła się Ewa — to ja, jabym cię za mąż wydała.
— Ty? mnie? a to dobrze!
— Tak, ja ciebie, i jeszczebym może sama na tem skorzystała.
— Wiesz co, z takiej drażliwej rzeczy jak małżeństwo nie godzi się żartować.
— Ja nie żartuję — zaczęła żywo