Strona:PL JI Kraszewski Ewunia.djvu/345

Ta strona została skorygowana.

Ewunia — mnie dziś przy stole błysnęła myśl jasna, cudowna!
— Cóż? co? chcesz mi Sykstusa swatać?
— O! bardzo przepraszam — oburzyła się Ewa — co to, to nie, ale zgadnij?
— Juściż ani Taszłę, ani Reformata!
— Tych obu, nie! — śmiejąc się rzekła Ewa, i w ucho szepnęła jej — mego ojca, podczaszego.
Panna Marta stanęła jak wryta.
— Co ty pleciesz?
— Powiesz, że stary? prawda? nie ma nawet 57 lat. Co to za wiek? posiwiał przed czasem, człowiek dobry, miły, kochający.
— Moja Ewuniu, nie żartuj.
— Klnę ci się, że nie żartuję. Rozważ myśl, którą ci podaję, staraj się mu podobać. Lubi ciebie i twoją wesołość. Widzę, że miłem na cie-