Strona:PL JI Kraszewski Ewunia.djvu/346

Ta strona została skorygowana.

bie patrzy okiem. Wydam cię za niego.
— Cóż to jest? — poważniejąc jakoś poczęła panna Marta.
— Co w tem jest? chciałaś powiedzieć, zapewne — odezwała się Ewa — ja ci tu zaraz wytłumaczę, bądź co bądź, zostanie między nami.
Niezmiernie zaciekawiona Marta podała rękę. — Mów.
— Ja ciebie wydam za mąż, a ty, ty mnie pomożesz do wyjścia tak, jak ja zechcę.
— Filucie ty? cóż to? jużeś się zakochała?
— Nie, ale myślę pokochać się.
— W kim?
— To moja tajemnica.
— A mnie chcesz użyć, jako narzędzie i dobra jesteś? — poczęła się śmiać Marta. — Dziecko z ciebie, i to co mówisz dzieciństwo, ale cóż to szkodzi, pomówmy o tem obszerniej.