Nauczył się nieźle mówić, ale wyglądał śmiesznie i Pan Bóg go upośledził, bo jak był duży, rosły, zdrów jak wół, tak na umyśle leniwy i do zbytku prostak. Nie wiele brakło by zupełnym został głuptaskiem. Ale stroili go rodzice, niczego wyglądał, i wszyscy mówili że będzie bogaty, więc mu się panny śmiały.
Zkąd owe Przyrowów dostatki się brały, nie zgadnął nikt, to pewna iż o pieniądze nie zatroszczył się nigdy i sypał niemi bez zastanowienia. Wracający z Rusi, nigdy tam o nim, ani o bogactwach tych nie słyszeli.
Ponieważ młodym byle skakać a śmiać się, wszędzie dobrze, a u Przyrowów lustyk był nieustający, drzwi się w domu nie zamykały. Gospodarz i gospodyni uprzejmi byli nad podziw, byle im synalka promowano. Byli zaś tacy co go byli gotowi, mimo upośledzenia nawet, posłem na sejm kreować. I dziwić się nie bar-
Strona:PL JI Kraszewski Ewunia.djvu/36
Ta strona została skorygowana.