Ta strona została skorygowana.
sindziejem wcale, a dobroczyńcą nie byłem, boś moją pomoc odrzucił.
— Nie mniej pamięć tej łaski zachowam do zgonu — rzekł Warka.
— Wiesz pan co — przerwała wesoło Ewunia — odwdzięczże się córce za ojca, ani pytaj o pozwolenie, jedź do Siennej i uproś, choćby na klęczkach pannę Martę, żeby do mnie przyjechała
Sykstus wstał i chwycił za czapkę, ale mądre chłopię, nim podczaszy zaprotestował, rzekł kłaniając się:
— Jadę i z powrotem będę miał szczęście służyć państwu, a zdać sprawę z mojego poselstwa.
Ojciec pięścią aż o stół uderzył z niecierpliwości, ale nim się zebrał huknąć — Nie pozwalam! — Syksusa już nie było.
∗ ∗
∗ |
Wszystko poszło jak mogło najszczęśliwiej. Sykstus nazajutrz przed