samym obiadem wrócił i doniósł, że panna Marta ubłagana przez niego, wieczorem przybywa. Podczaszego w taki to dobry humor wprawiło, że już wcale prawie nie burczał, jednakże gdy po skończonym obiedzie miał zasiąść zdrzemnąć się, obawiał się snać aby młodzieniec z tego snu nie korzystał dla swobodniejszej rozmowy i pożegnał go sam, powtarzarzając dobrą radę, ażeby się nie włóczył, nie próżnował i gospodarstwa pilnował.
Przybycie panny Marty rozpromieniło podczaszego, wyszedł na jej spotkanie w ganek, wprowadził ją z gracją wielką do pokojów i choć godzina to była, w której nie zwykł zasiadać z gośćmi, pozostał aż do wieczerzy. Ewunia kręciła się widocznie tak, aby ojcu nie przeszkadzać w rozmowie. Nazajutrz dzień zszedł jak najweselej, z wyraźnym postępem poufałości wzajemnej.
Strona:PL JI Kraszewski Ewunia.djvu/371
Ta strona została skorygowana.