Ta strona została skorygowana.
dzinami całemi z panną Martą rozmawiać.
Jednego dnia wieczorem kazano podać kolację w altanie około domu, gdyż dzień był parny. Do stołu zasiedli domownicy i rozmowa dosyć ożywiona trwała. Po ostatnim półmisku, rezydenci odeszli, Reformat się wymknął, Ewa odprowadziła w ulicę panią Kropiwnicką, a Marta z panem podczaszym została na krześle, słuchając opowiadania jak go to siłą szabel i wina pierwszy raz deputatem wybierano.
Nagle z tej historji jegomość przeszedł, obejrzawszy się w około, do wspomnień młodych lat, i uczuć młodzieńczych.
— El e! panno Ciwunówno dobrodziejko — zawołał — miałem serce, przyznam się asindźce, aż do zbytku czułe, i z tego mi bezpotrzebnie na stare lata zostało... zostało!