je nie bardzo były ściśle naśladowane, a dość, iż to być miało wesele i starosta wpadłszy naprzód, oświadczył, że do dworu wytańcować się przyjechali.
Podczaszy niezmiernie się radował, i w oka mgnieniu Sykstus zarządził, aby stół przedłużono, bo trafiwszy na wieczerzę, naprzód weselisko musiano uraczyć, potem w tany prowadzić. Dydaka więc z panną Martą Żyrowską posadzili, jako państwa młodych na honorowem miejscu, reszta się rozsiadła jak mogła i harmonja a wesołość ożywiły ucztę. Jedynym dysonansem w niej był stary Przyrowa, w peruce z harbejtlem i jego połowica z Purstlów, zarywająca z niemiecka. Wydawali się oboje jak dwa gwoździki czarne w biały placek wetknięte. Dydak też, który musiał przez grzeczność odgrywać rolę męża panny Marty, jako prostoty pełna istota, siedział nachmurzony, bo twarzą
Strona:PL JI Kraszewski Ewunia.djvu/38
Ta strona została skorygowana.