Zawsze się jej posagu uszczupli, a choćby dziś o to nie stała, kiedyś mi to wyrzucać będzie.
— Czyż majątek wszystkiem — rzekł ksiądz.
— Prawdać to, ale i on znaczy w życiu. Samolubem się stałem, ale jak tę się oprzeć tym oczom kobiecym, kiedy poczną świdrować aż do głębi. Panna Marta, jakoś też się do mnie przywiązała, bo to tak prawie, jak sierota, siostrę ma, ale co z tej siostry. Rozczuliła mnie swym afektem i położyłem łapki przed nią. Słowo się rzekło, dziś cofać nie czas.
Chodził i wzdychał, aż się Reformat ulitował, przystąpił doń, uściskał, uspokoił i tak go zostawił myślom gorzkim, których pozbyć się nie mógł.
Do obiadu samego razy kilka już, już miał po córkę posyłać i wstrzymał się... odłożył. Właśnie pora nadchodziła, gdy podczaszy, chodząc po
Strona:PL JI Kraszewski Ewunia.djvu/388
Ta strona została skorygowana.