Strona:PL JI Kraszewski Ewunia.djvu/391

Ta strona została skorygowana.

darstwa nie pilnujesz, jeździsz a jeździsz.
— Ja natychmiast do domu powracam.
Właśnie ruch się zrobił we dworze, bo podawano do stołu, podczaszy słyszał niosących wazę i nawołujących chłopców z kredensu i kuchni — odprawić w tej chwili choćby najbardziej natrętnego człowieka, było przeciwko obyczajom, bo i ubogi nie odchodził głodnym od progu, zamruczał więc pod nosem.
— Zostań już na obiad, zostań!
Z mowy znać było, że to czynił niechętnie. Sykstus wszakże przyjął to zaproszenie półgłębkiem z wielką pokorą. Służący właśnie otwierał drzwi i prosił do stołu.
Poszli więc. W sali, na widok Warki idącego za podczaszym, zarumieniła się Ewunia, ale pozdrowiła go zdaleka tylko. Natomiast panna Marta bardzo grzecznie się przywi-