Ta strona została skorygowana.
choćby na pięć minut i stary trochę się w swem krześle przespał. Wprędce jednak przetarłszy oczy, poszukał niemi panny Marty, wstał i poszedł za nią. Ewunię właśnie powołała z kluczykami pani Kropiwnicka, ksiądz Gula grał z Taszłą w warcaby, zostali więc w końcu długiej sali tak, jak sam na sam.
Panna Marta nie opierając się wcale, dozwoliła rączkę uścisnąć i ucałować spragnionemu adoratorowi, i pochylając mu się do ucha, spytała:
— Proszę cię, kochany panie podczaszy, czy też nie uważałeś, że Ewunia coś bardzo czule spogląda na tego Sykstusika.
— Ah! niestety! — westchnął ojciec — taż to moja troska i niedola właśnie, iż się już od niemałego czasu tego dorozumiewam.
— Czy pan co ma przeciwko niemu? — spytała panna Marta.