Strona:PL JI Kraszewski Ewunia.djvu/395

Ta strona została skorygowana.

— Jakto? wszystko! wszystko przeciw niemu, goły jak święty turecki, bo ta dzierżawa to jakiś blichtr, młokos... dependencik biedny od mecenasa Żółtkiewicza i żeby śmiał mi, aby pomyśleć o Ewuni! a...
— Zmiłuj się pan — przerwała Ciwunówna — chłopiec młody, ładny, rozgarnięty, dobrej familji, mnie się nie zdaje, żeby to miało być coś tak strasznego i dziwnego? A jeżeli Ewunia go kocha?
Podczaszy ręką machnął gniewnie.
— Jeżeli go kocha, to niech się przekocha, bo z tego nic nie będzie. Ewunia może sobie lepszego znaleźć męża.
— Tak, panie podczaszy, ale cóż jej przyjdzie ze świetniejszego małżeństwa, jeśli będzie nieszczęśliwą.
— To imaginacja — zawołał stary — młodej dziewczynie jeśli się uroiło...