okoliczności inne były wcale. Zdawało się, że w domu tym znajdę pokój i szczęście. Pojmuje pan, że dziś wobec grożących następstw tej nieszczęśliwej inklinacji Ewuni a pańskiego wstrętu, byłoby z mojej strony szaleństwem, wchodzić do domu, do którego szczęścia wnieść nie mogę. Obcej przypisywanoby wszystko. A! nie! nie! przebacz mi pan — dodała gwałtownie — nie mogę! nie mogę!
— Panno Ciwunówno! królowo moja! — podchwycił, biorąc ją za rękę podczaszy — na miłość Bożą! zaklinam, siadaj pani i pomówimy spokojnie, z refleksją. Ja pierścień zaręczynowy przyniosłem! Ja się już zwierzyłem Reformatowi, to nie może być...
— Jeśli Ewa ma być nieszczęśliwą — powtórzyła Marta — to ja się wyrzekam tego szczęścia, jakiegobym z panem podczaszym kosztować mogła.
Strona:PL JI Kraszewski Ewunia.djvu/399
Ta strona została skorygowana.