rozgadać, część poufalszych gości po napływie nowych, wyniosła się do bokówki, gdzie Sykstus naprędce nakryć kazał dla domowych i znajomych. Zasiedli tu starsi, którym więcej szło o wygodę i spokój, niż o towarzystwo niewieście. Młodzież z talerzami uwijała się za krzesłami pań i panien. Z półmisków ledwie który i to z resztkami dostał się do siedzących na stronie.
Tu się zebrali, ksiądz Reformat, kapelau, zwany Gulą, gdyż miał koło lewego ucha guz duży i pan skarbnik Zarzecki, staruszek, żadnego już oddawna nie strzegący skarbu, bo od dworu do dworu po krewnych i przyciołach sobie jeździł, i pan Paweł Sinicki, rządca obszernych dóbr Sapieżyńskich, człek skromny. Sykstus im postawił półmisek z resztkami sarniny, mieli też parę butelek wina, a później nadeszła kaszka zamrożona z sokiem, głodu więc nie doznali.
Strona:PL JI Kraszewski Ewunia.djvu/40
Ta strona została skorygowana.