Strona:PL JI Kraszewski Ewunia.djvu/404

Ta strona została skorygowana.

wołał, rzucając się na szyję podkomorzemu — a któżby nie uległ takim słowom i takim prośbom i takim dowodom łaski jakiemi młodzieńca zaszczycacie. Fiat voluntas vestra, jeśli Ewunia za tem. Obejrzał się, a tuż stał Sykstus i Ewa, którzy mu do nóg się skłaniali, więc płakał stary, a błogosławił, a wołał — Wina! wina!
A w tejże chwili, gdy do piersi narzeczonysh przyciskał, którzy go po rękach całowali, jakby mu błyskawica pogłowie przeleciała.
— Proszę o głos! — zawołał ocierając łzy — panowie a bracia, proszę o głos.
Cisza się stała wielka.
— Spełniłem wolę waszą, niech Bóg ich błogosławi, lecz mam prośbę, wysłuchajcie mnie cierpliwie. Córkę mi z domu ten niedobry chłopiec zabiera, mamże ja zostać sierotą? Pozwoliłem na małżeńtswo, które