Strona:PL JI Kraszewski Ewunia.djvu/407

Ta strona została skorygowana.

zawsze niedomyślny, zbliżył się do Ciwunówny, korzystając z powszechnego zaprzątnienia i po chwilce odezwał:
— Gdy panna Ciwunówna dobrodziejka pozwoli mi, to jabym coś powiedział.
— Bardzo proszę.
— Mama i papa pozwalają, żebym się pannie Ciwunównie oświadczył, otóż ja się oświadczam.
Marta mu się rozśmiała w nos.
— W poręś się namyślił — rzekła — a wszakżem ja zaręczona!
— Z kim? — okrzyknął zdziwiony Dydak.
— Z panem podczaszym.
— Jak mamę kocham, oto osobliwsza rzecz! — rzekł Dydak — Jakto? dziś? kiedy ja się namyśliłem?
— Niech to panu za naukę służy, żebyś się na drugi raz nie spóźniał i do jutra nie odkładał.
Biedny Dydaczysko westchnął, wes-