Strona:PL JI Kraszewski Ewunia.djvu/44

Ta strona została skorygowana.

— Ino lalka — rzekł skarbnik — a to bieda, że lalka. Wojskowo nie służył, prawa się nie uczył, pisze jak kura, gospodarz z niego nie ciekawy, koniki ma ładne i po wszystkiem. Toć to dopiero ciasto, z którego żona kołacz albo obwarzanek zamiesi.
— E! e! jaki bo z asindzieja krytyk! — mruknął komisarz — jeszcze kto posłyszy.
— A no, ja na siebie biorę... — szeplenił stary — dalej kto?
— Pan Szczepan Janosza Zboiński, pisarzowicz, co przeciw niemu?
— Ino to że niewiadomo co w nim siedzi. Ja nie lubię młodzieży, co zawcześnie na zagonie legnie, z fuzyjką chodzi, bąki zbija i nie służy gdzie powinna.
— No, a rejent?
— Co znowu? obraza Boża! — zawołał skarbnik — szpak już, niech się z Martą żeni, nie powiem nic, ale z aniołkiem tym!