i obaj kawalerowie, którzy się tylko co spotkali na zbiegu dwóch dróg, sadzili się teraz kto kogo wyprzedzi i kto pierszy stanie u mety, to jest przed gankiem panny podczaszanki.
Byli z sobą dobrze znajomi, pono nawet koligaci, ale teraz, gdy obaj zamyślali konkurować o cudowną Ewunię, z dawnej przyjaźni, koleżeństwa szkolnego i myśliwstwa, zostało tylko w sercach obu, pragnienie wzajemne, wyścignienia się nie tylko na gościńcu, ale i w sercu Ewuni.
Do dworu, drogi był kawał spory, ale sanna kopna strasznie i wyminąć się prawie niepodobieństwo. Przodem leciały sanki Walka Brochwicza, cztery siwe mierzynki, grzywy długie, ogony po ziemi, wschodnia krew, jak wiatr skore, szalone, rozbujane, niepotrzebujące nie tylko bata, ale nawet ręki machnięcia nad sobą, dość było na nie świsnąć, to
Strona:PL JI Kraszewski Ewunia.djvu/5
Ta strona została skorygowana.