go w noc sobie pozwoliła przy wódce na folwarku, i teraz się jej dobudzić było niepodobna. Dla znużonych gości roznoszono kawę, winną polewkę i bulion po sali, w której kątku piękna gosposia z włoskami od tańca porozplątywanemi, usiłując je pozbierać do porządku, siadła przy pannie Marcie Żyrowskiej. Tej także wianuszek był spadł z czoła, trzymała go w ręku, biała zasłona była podarta w kawałki, a we wpadłych czarnych jej oczach więcej było smutku i złośliwości, niż wesela.
— Używaj młodości szczęśliwa — szeptała panna Marta Ewuni — tyleż to naszego pókiśmy dla nich boginiami, używaj, ale nie wierz z nich nikomu? Każdy ci się będzie zaklinał, że kocha szczerze, ale ta ich miłość w twoich folwarkach, w ojcowskiej szkatule, w ślicznych oczkach, w młodej buzi. Serca oni nie mają, ino chciwość wszystkiego! Chci-
Strona:PL JI Kraszewski Ewunia.djvu/52
Ta strona została skorygowana.