Strona:PL JI Kraszewski Ewunia.djvu/79

Ta strona została skorygowana.

rą kilka drzew i cienia trochę, wszystko to, tak jak sam dom, wielce opuszczone było. Od ulicy wchodząc z ganku; na czterech drewnianych popękanych słupach opartego, z ławami, była sień na przestrzał.
W lewo mieszkał mecenas, izba pierwsza służyła do przyjmowania gości. W niej, oprócz pieca i komina, Chrystus z otwartym bokiem wisiał na ścianie, było krzeseł prostych kilka włosieniem obitych i stół czarno bejcowany, na kręconych nogach. Z tej drzwi wiodły do sypialni z małem łóżeczkiem, szafami, kuframi, oknem kraciastem, i mnóstwem różnych rupieci. Klucz od tego przybytku nosił mecenas zawsze w kieszeni, przytroczony do drewnianego toczonego wałeczka, aby go zgubić nie było łatwo, a wyszukać nie trudno. Z drugiej strony sieni, izba obszerna zwała się kancelarją, a przy niej druga zamykana — archiwum. W