Strona:PL JI Kraszewski Ewunia.djvu/85

Ta strona została skorygowana.

trochę podchmieliło. U Bołtuszewskiego było gości siła i tańcowali pono do trzeciej, aż się księża dziś z ambon odgrażali na te zbytki. Nasz zaś stary o dziesiątej powrócił i już w papierach się grzebał, a dziś po popiele, wrócił do roboty kwaśny. Mieliśmy na obiad śledzia i żur. Zapowiedziała pani Wawrowa, że nas ino żurem karmić będzie. Olej kupili zielony i śmierdzący.
Mówił garbus, ale Sykstus wcale nie słuchaj pogrążony w myślach, gdy do drzwi coś się dobierać zaczęło, skrobać, szukając klamki i wszedł chłopak skryptor z miasta, który już do domu miał odchodzić, oznajmując, iż jegomość pana Sykstusa na dół żąda i chce pomówić.
— Gotuj się na burę — rzekł garbus.
Sykstus szedł, zacierając ręce od zimna. Znalazł mecenasa z rękami w tył złożonemi, przechadzającego się po izbie bawialnej, w której się